Wybrałem się na zwiedzanie wybrzeża. Karwia, Jastrzębia Góra, Władysławowo, Puck. Mam kilka uwag.
Będąc na wakacjach w nadmorskiej miejscowości o miłej nazwie Białogóra postanowiłem wybrać się w miejsca, w których jeszcze nie byłem. W tym roku zabrałem „szosę”, gdyż już od jakiegoś czasu chciałem pojeździć trochę dalej niż do Łeby, no i po drogach chciałem.
Jak chciałem, tak zrobiłem wyznaczyłem sobie wstępnie trasę, która prowadziła z Białogóry przez Wierzchucino, Żarnowiec, Krokową. Pierwszym punktem, do którego chciałem dojechać była Karwia. Wcześniej już tam byłem w 2021 roku, ale wtedy to był punkt docelowy wycieczki, no i wtedy jechałem poprzez piękne nadmorskie lasy.
Start
O trasie na razie tylko ledwie wspomnę, bo nie ma o czym mówić. Jest tak prosta, że to zaskakuje. Z Białogóry można wyjechać tylko jedną asfaltową drogą, więc nią pojechałem do głównej drogi o numerze 213, która raz nosi nazwę „Pucka”, raz „Antoniego Abrahama”, a w innym miejscu „Lipowa”. Na skrzyżowaniu z tą drogą skręciłem w lewo i jechałem, jechałem, jechałem… aż do ronda w Krokowej. Gdy dojechałem do ronda, zjechałem drugim wyjazdem i za około 600 metrów skręciłem w lewo, w ul. Żwirową. Tą drogą dojechałem do skrzyżowania z drogą 215, na którym skręciłem lekko w lewo. Drogą 215 dojechałem do centrum Karwi.
Antoni Abraham
Warto jeszcze wspomnieć Antoniego Abrahama, gdyż ulice nazwane jego imieniem będą się pojawiać na tym terenie często. Antoni Abraham był kaszubskim działaczem społeczny nazywanym „królem Kaszubów”, pisarzem ludowym, propagatorem polskości Pomorza. Żył w latach 1869-1923. Więcej znajdziecie na Wikipedii 🙂
Karwia / Karwiô
Wróćmy do Karwi. W tej letniskowej wsi znajdziemy wszystko to, czego można się spodziewać w takim miejscu. Mnóstwo kiosków, sklepików, straganów głównie z pamiątkami, ale i jedzenia nie brakuje. Cały czas podążałem drogą 215, a gdy skręciła ona ostro w prawo miałem las po lewej stronie, a stoiska, stragany po prawej. Tą drogą pojechałem dalej. Lokalnie nosi ona nazwę „Wojska Polskiego”, a prowadzi ona do miejscowości Òstrowò. Po naszemu Ostrowo. Jadąc tą drogą mijałem las i kolejne wejścia na plaże po lewej stronie, a po prawej tylko las.
Jastrzębia Góra / Pilëce

Jak skończył się las, to zaczęła się Jastrzębia Góra i wspinaczka na niewielkie wzniesienie. Tutaj krajobraz przypomina już małe miasteczko, ale formalnie jest to wieś. W języku kaszubskim to Pilëce. Jadąc przez tą miejscowość nie ma się wątpliwości, że to kolejna letniskowa wioska, która jest nastawiona głównie na turystów w sezonie letnim. Prawie wszędzie stoiska, stragany, kawiarenki, jadłodajnie, smażalnie, lody, pamiątki i 1001 drobiazgów.
Znajduje się tutaj najdalej wysunięty na północ punkt Polski. Można do niego dojść schodząc na plażę wejściem numer 23 i podążając na zachód, czyli w lewą stronę. Widać go z daleka, bo zaznaczony jest wbitym w ziemię biało-czerwonym, betonowym słupem. Plaża tutaj nasycona ludźmi. Miejscami nie ma jak przejść między parawanami odgradzającymi część tylną plaży od morza. Z tymi parawanami, to chyba jakaś przesada jest.
Pośród parawanów…
Szczerze mówiąc, ja na takiej plaży nie dałbym rady przebywać dłużej. Poszedłem tam tylko po to, aby zrobić kilka zdjęć słupa. Na plażę lubię przyjść i wejść sobie do wody, a potem spacerować wzdłuż aż do następnej kąpieli, bez konieczności przeciskania się przez tłumy zalegających i wrzeszczących ludzi. Leżenie plackiem w jednym miejscu nie jest dla mnie.
Droga dla rowerów… terenowych
Pojechałem dalej z tej plaży drogą 215 w kierunku Władysławowa. Tutaj ważna informacja. Od ulicy Uzdrowiskowej w Jastrzębiej Górze zaczyna się droga dla rowerów po prawej stronie drogi, natomiast na drodze pojawia się wyboista kostka brukowa zamiast asfaltu. Nie jest to kostka betonowa. Nie byłoby o czym pisać, gdyby nie to, że ta cała droga dla rowerów jest cała złożona z wystających korzeni i nierówności. Albo pomyślana dla rowerów w pełni amortyzowanych, albo – co bardziej prawdopodobne – jest bardzo zaniedbana z powodu, że zarządcę drogi to nie obchodzi. Obchodzi tych, którzy muszą tamtędy przejechać, bo ciągłe podskakiwanie na wybojach, bez żadnej amortyzacji jest niebezpieczne. Takie atrakcje towarzyszyły mi, gdy jechałem przez Rozewie, Chłapowo i do samego Władysławowa. We Władywostoku ten kłopocik też występuje miejscami, ale tam już nie ma mowy o szybkiej jeździe. Tam jest mnóstwo ludzi błąkających się po drogach dla rowerów. Szkoda by było…
Władysławowo
Trochę zabłądziłem we Władysławowie i zamiast pojechać prosto ul.Niepodległości do Ronda JPII, to skręciłem w ulicę 1000 lecia Państwa Polskiego. Następnie przejechałem kilkoma uliczkami i wyjechałem na ul. Władysława IV. Tam poprosiłem moją chińską nawigację w telefonie o wyprowadzenie mnie z tej sytuacji. Nawigacja ochoczo mnie poprowadziła do ronda. Okazało się, że gdybym pojechał kilkadziesiąt metrów dalej, nie zabłądziłbym. Gdyby komuś przyszło do głowy tam skręcać, to informuję, że właściwa droga jest do ronda JPII i pierwszy zjazd w kierunku Pucka.
Do Pucka
Do Pucka droga prosta. To droga numer 216, która poprowadziła mnie przez Swarzewo. W Swarzewie zaczyna się droga dla rowerów, która znajduje się po lewej stronie. Niestety, nie pojechałem tą drogą, bo nie zauważyłem wjazdu, a później nie było za bardzo jak tam wjechać. Droga wygląda dobrze, jest asfaltowa i nie ma na niej dużego ruchu.

Wjechałem do Pucka drogą 216, czyli ulicą Halską. Na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną skręciłem w lewo, w ul. 10 Lutego. Ta ulica skręca w prawo i zmienia się w Hallera. Hallera doprowadziła mnie do Ronda Solidarności, gdzie zjechałem drugim zjazdem, w ul. Wejcherowską. Dalej do następnego ronda, tym razem Macieja Płażyńskiego i zjechałem trzecim zjazdem w Wojska Polskiego. Dalej przedłużeniem tej ulicy jest ul. Gdańska, która zaprowadziła mnie do urokliwego puckiego rynku.
Rynek w Pucku
Chwilę się tu rozejrzałem i bardzo mi się spodobała ta architektura. Chcąc się chwilę nacieszyć tym widokiem postanowiłem wypić kawę w jednej z kawiarni z ogródkiem. Wybrałem tę po lewej stronie od wjazdu i teraz mogę wam powiedzieć, że to nie był dobry wybór. Kawa akurat trafiła mi się podła i rzadka. Takiej nie lubię. Posiedziałem jednak w ogródku i nacieszyłem oko widokiem przepięknego rynku, a i przy okazji poobserwowałem leniwie toczące się życie, bo akurat bardzo mało ludzi zapuściło się tutaj w tej chwili.
Gdzie na kawę?
Gdyby ktoś zapragnął napić się kawy na puckim rynku, to polecam iść nieco dalej, miej – więcej po przekątnej od wjazdu, do „Puck Glas”. To kawiarnia, huta szkła, i jeszcze coś, ale kawę dają dobrą. Wiem, bo dzień później zabrałem do Pucka rodzinę, żeby pokazać im ten rynek i port. Tam właśnie poszliśmy napić się kawy i była bardzo w moim guście.
Dwa porty
Po słabej kawce pojechałem do portu. Portów w Pucku jest kilka. Jest port jachtowy i port rybacki. Ja oczywiście kluczyłem po Pucku w poszukiwaniu drogi, aż w końcu trafiłem. Tymczasem wystarczy z rynku kierować się na północ i na pewno się do portu dotrze. Przez te porty jedynie przejechałem, bo na molo rowerem wjechać nie wolno. Tutaj rozpocząłem wracanie do Białogóry.
Kurs obsługi nawigacji
Trasa z tej powrotnej drogi niestety nie zapisał mi się. Po pierwsze nie wiedziałem, że moja nawigacja – licznik wymaga zastopowania zapisu trasy przed uruchomieniem nawigacji, a po drugie, jak już uruchomiłem nawigację, to nie nacisnąłem przycisku zapisu trasy, bo myślałem, że maszyna sama z siebie to zapisze. No i nie zapisała. Zapisał się za to film z tego przejazdu, który udostępniam we fragmentach, bo przecież nikt tego w całości nie obejrzy. Chyba, że chcecie, to piszcie w komentarzach.
Trasę zaliczam do lekkich. Nie ma na niej trudnych podjazdów, raczej trudno się zgubić (mnie się udało). Trzeba jednak zwracać uwagę na prognozę pogody i siłę wiatru. Wiatr potrafi tutaj utrudnić jazdę. No i wystające korzenie na drodze rowerowej od Jastrzębiej Góry do Władysławowa mogą przeszkadzać, zwłaszcza szosowcom.
Wracałem całkiem inną trasą, ale o tym innym razem.
Do zobaczenia na trasie.




