Choć może się wydawać, że dedykowane drogi rowerowe są idealnym rozwiązaniem dla każdego rowerzysty, czasem sprawy mają się nieco inaczej. Oto kilka korzyści jazdy rowerem szosowym po zwykłych drogach.

W tym miejscu wypada się zatrzymać i wyjaśnić tę subtelną różnicę między drogą dla rowerów, a ciągiem pieszo-rowerowym. DDR, to droga przeznaczona dla ruchu rowerowego. Dopuszcza się na nich poruszanie się rolkarzy i hulajnóg ( w tym elektrycznych ). DDR oznaczone są znakiem drogowym CPR, to przestrzeń współdzielona pomiędzy pieszych i rowerzystów. Na takiej drodze pieszy ma pierwszeństwo, a rowerzysta musi dostosować prędkość i sposób jazdy do warunków i obecności pieszych. Rowerzyści powinni zachować szczególną ostrożność i jechać powoli, zwłaszcza w miejscach, gdzie jest duży ruch pieszych. Na tych drogach również można spotkać hulajnogi i rolkarzy.
Prędkość i dynamika jazdy
Rower szosowy to pojazd stworzony do osiągania wysokich prędkości. Drogi rowerowe, zwłaszcza te w miastach, często są pełne zakrętów, przejść dla pieszych, a także innych rowerzystów, rolkarzy, hulajnogi. Można też natknąć się na nich na inne niespodzianki. Nie jest trudno spotkać na przykład spacerującą rodzinę z wózkiem na drodze dla rowerów w okolicach Niepołomic. Osoby spacerujące z pieskami, to standard. To wymusza częste hamowanie i niezamierzone zmiany tempa pedałowania.
Na drogach bez dedykowanych ścieżek rowerowych mogę utrzymać stałą prędkość. Mogę jechać szybko, albo bardzo szybko, Jest to zgodne z charakterystyką roweru szosowego i moim stylem jazdy. Przede wszystkim nie muszę się obawiać o niespodziewane spotkanie z pieszymi, czy innymi niechronionymi uczestnikami ruchu. Piesi zdecydowanie mniej chętnie spacerują po drogach dla pojazdów.
Bezpieczeństwo
Choć może to zabrzmieć paradoksalnie, czuję się bezpieczniej na drogach publicznych niż na niektórych drogach rowerowych. Wielu kierowców jest bardziej świadomych obecności rowerzystów na drogach, a przepisy ruchu drogowego zmuszają ich do zachowania większej ostrożności. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy kierowcy nie stosują się do przepisów, nie zachowują przepisowego odstępu, a czasem są po prostu złośliwi. Dlatego wybieram drogi mniej uczęszczane. Na drogach rowerowych nie czuję się bezpiecznie i nie są też bezpieczne osoby, które tam przebywają, a nie powinno ich tam być. Zwłaszcza dzieci i zwierzęta.

Innym aspektem bezpieczeństwa podróżowania jest to, że popularne drogi dla rowerów i ciągi pieszo-rowerowe mogą być bardzo zatłoczone. Rowerzyści o różnym poziomie zaawansowania, rodziny z dziećmi, osoby na hulajnogach, rolkarze – to wszystko sprawia, że jazda staje się bardziej stresująca i mniej płynna. Wybierając mniej uczęszczane drogi, mogę skupić się na samej jeździe, bez konieczności ciągłego omijania i wyprzedzania innych użytkowników ruchu. Trzeba tutaj zwrócić uwagę na to, że czym innym jest wyprzedzanie na szerokiej szosie, a czym innym jest wyprzedzanie na przykład na wąskim WTR prowadzącym wałem wiślanym. Na WTR niejednokrotnie trzeba wytracać prędkość, aby umożliwić bezpieczny przejazd wszystkim uczestnikom ruchu.
Często zdarzają się przypadki, zwłaszcza rolkarzy, że ktoś nie usłyszy dzwonka nadjeżdżającego roweru, bo akurat ma słuchawki w uszach. Mniej wprawni rowerzyści, na przykład zanim wykonają manewr zwolnienia drogi, to najpierw muszą sprawdzić, co na nich dzwoni. Wtedy cała operacja przeciąga się w czasie i nie pozwala na płynną jazdę. Nierzadko zdarza się spotkać osoby spacerujące z dziećmi lub wyprowadzające zwierzęta na drogach dla rowerów. Jest to dodatkowe zagrożenie nie tylko dla rowerzystów, ale i dla samych pieszych i zwierząt.
Stan nawierzchni
Ścieżki rowerowe często pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o jakość nawierzchni. Dziury, nierówności, a nawet pozostawione nieusunięte gałęzie czy śmieci mogą znacząco utrudniać jazdę rowerem szosowym. Taki rower jest znacznie bardziej wrażliwy na takie przeszkody niż rower górski czy miejski. Na drogach publicznych, szczególnie tych o dobrej jakości, nawierzchnia jest zazwyczaj lepiej utrzymana, co przekłada się na bardziej płynną i komfortową jazdę. Ma to kolosalne znaczenie podczas długich jazd.
Wyobraźmy sobie na przykład kilkukilometrową drogę dla rowerów ułożoną z kostki drogowej z taką niewielką fazą. Po jakimś czasie pojawi się tam „naturalna” dylatacja, gdyż kostki się nieco rozsuną. Dla roweru górskiego nie ma najmniejszego problemu. Rowerzysta ledwo poczuje. Dla roweru szosowego i jadącego na nim pojawia się spory problem. Taka droga w połączeniu z oponami szosowymi napompowanymi 7-8bar daje efekt tarki. Wszystkie te łączenia kostek są bardzo odczuwalne. Jest to niekomfortowe i bardzo męczące.
Gdy jadę „góralem”
Zupełnie inaczej mają się sprawy, gdy jadę moim rowerem wiejsko-miejskim, bo tak go nazywam. Jest to zwykły rower górski, na którym znacznie chętniej wybieram się „do miasta”, czy pojeździć sobie po trasach rowerowych. Tempo jazdy jest wtedy bardziej dostosowane do jazdy turystyczno-rekreacyjnej i o wiele łatwiej jest się poruszać wraz z innymi użytkownikami drogi.
Podsumowanie
Jeśli wybieram się na trening, lub planuję długą jazdę, to staram się unikać wszelkich dróg dla rowerów i ciągów pieszo-rowerowych. Jeśli, natomiast wybieram się na wycieczkę, to chętnie korzystam z wytyczonych ścieżek. Przeważnie prowadzą one do miejsc o cennych walorach turystycznych, czy krajoznawczych. Myślę, że należy docenić, że sieć dróg dla rowerów ciągle się powiększa zapewniając w miarę komfortowe warunki podróżowania rowerzystom. Każdy rowerzysta powinien znaleźć to, co dla niego najlepsze.





